Minął już ponad
miesiąc od ostatnich inspiracji.
W tym czasie nie
dodawałam żadnych nowych
zdjęć i proszę Was jeszcze o chwilę cierpliwości.
Wracając do inspiracji:
1) Obrazy Jacqueline de Marval. Delikatne i subtelne, piękne.
Jeden z nich znalazłam w Muzeum La Piscine w Roubaix, niedaleko Lille. Muzeum
jest nietypowe.
Mieści się w budynku starych łaźni miejskich. W głównej sali
nadal można zobaczyć basen, poczuć
klimat minionych lat i podziwiać przepiękną
architekturę w stylu art deco.
 |
Źródło: http://jacqueline-marval.com |
 |
Muzeum La Piscine w Roubaix |
2) Inti
Pierwszy
raz spotkałam się z dziełami tego chilijskiego artysty w Łodzi. Zaczął
tworzyć mural na budynku sąsiadującym z naszym ówczesnym mieszkaniem. Dzieło
kolorowe, ludowe, z aurą tajemniczości, mistycyzmu. Bardzo dobrze
współpracuje ze światłem naturalnym, w każdej porze dnia przybierając nieco
inny charakter.
Niedawno znalazłam informację, że Inti stworzył również wzór chust dla Louis Vuitton, w ramach III serii współpracy LV i utalentowanych
twórców street artu. Bardzo podobają mi się takie pomysły.
 |
Mural na ul. Struga w Łodzi |
 |
Źródło: http://
en.vogue.fr |
3) Johnny Cash
„Hurt“
Utwór Nine Inch Nails,
który w wykonaniu Casha jest pewnego rodzaju pożegnaniem się ze światem. To
jakby testament, w którym opisuje swe życie, przyznaje się do błędów. Parę
miesięcy po publikacji utworu artysta zmarł.
Jego głos i autentyczność za każdym
razem mnie wzruszają. Niewiele jest tak prawdziwej muzyki i tak prawdziwych
twórców.
4) Normcore
Od dłuższego
czasu zastanawiałam się nad tym właśnie trendem w modzie. Albo raczej
anty-trendem. Rozumiem to w ten sposób: wszechogarniająca potrzeba wyróżnienia
się i bycia „na czasie“ sprawiła, że ludzie mają coraz większą ochotę zatrzymać
się, odłączyć od nurtu ciągłej pogoni za trendami, stać się „niewidzialnymi“, a
przez to rozwijać się wewnętrznie i zwracać uwagę swoją osobowością, a nie
ubiorem. Z tej właśnie przyczyny zrodził się nurt Normcore (nazwany tak przez
nowojorską agencję K-HOLE, zajmującą się przewidywaniem trendów), który
propaguje właśnie brak stylu, niewidzialność.
Można powiedzieć, że taka tendencja ma
w Polsce rzesze przedstawicieli (większość nie ma nawet pojęcia, że zostali
przedstawicielami jakiegokolwiek stylu). Wyznacznikami są zwykłe t-shirty,
bluzy z polaru, klasyczne dżinsy z wysoką talią, sandały, adidasy,
frotowe skarpety.
Nie byłoby w tym
nic dziwnego, ot, zwykłe nazwanie czegoś, co istnieje na świecie od wielu lat,
gdyby nie to, że styl, który u swego założenia był anty-trendem, zaczyna być
modny. Obserwując różne blogi, znajduję coraz wiecej osób stylizujących się
właśnie w taki sposób: powracające do łask Birkenstocki, które być może są bardzo
zdrowe i wygodne, jednak z estetyką mają mało wspólnego; coraz większa
popularność butów New Balance, boyfrend jeans czy zwykłych czapek.
Nie ma chyba
ucieczki dla ludzi, którzy nie chcą podążać za modą. Bo dziś nawet niemodne
staje się modne.

 |
Źródło: http://tonpetitlook.com i http://gothamist.com |
P.S. Chciałam
zwrócić uwagę na zaistnienie tego zjawiska, a nie propagować je. Osobiście
jestem przeciwniczką świadomego oszpecania się.
Do zobaczenia wkrótce.